Chłopakom i tacie spodobały się wycieczki rowerowe w męskim gronie. W czerwcową sobotę wstaliśmy więc bardzo wcześnie rano i jeszcze przed wschodem słońca ruszyliśmy na spotkanie z przygodą. O 5 rano podziwialiśmy już wschodzące słońce ze spowitych mgłą łąk nad Wilgą w Swoszowicach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjScVW5n6HF7QOLIY5bbN76UDic4kc2QKdoV7w_afLjgHrFobC1-sJpVfi9fOV3NqxYHq3TeYJTkDgXxwb3puoXlAGOkU4xRu6EcuIJBWPGWqRzfOY7LUld-DHdFeYw24a96G4tqBZHkj0/s640/IMG_20190615_050903487.jpg) |
Wschód słońca nad Wilgą w Swoszowicach |
Korzystając z niewielkiego ruchu dotarliśmy szybko zwykłymi drogami do Skawiny, gdzie zatrzymaliśmy się na śniadanie nad starorzeczem Skawinki w Parku Miejskim. Byłoby to piękne miejsce na zjedzenie śniadania w plenerze, gdyby nie dzikie chmary komarów, które też właśnie chciały sobie na nas urządzić śniadanie. Oganiając się od małych bzyczących napastników jedliśmy w pośpiechu kanapki i karmiliśmy okruchami pływające nieopodal łabędzie. W pewnym momencie jeden z nich wyszedł na brzeg i próbował zaatakować filmującego go tatę!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZtRLL9UyaT3EyIa0BP1pb3t1Ldh3HWmm-JK0ves2vHA92JaY3tSFp-koAhSb0A3AFlLcFgpfIwj3YxG7lNStNePRDi1qR_h5etm2W5HoDQsrVqXawg8zA8W25TEhoAOUWp5SElWIQTAw/s640/VID_20190615_060920765_Moment-COLLAGE.jpg) |
Śniadanie z łabędziami w parku w Skawinie |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCIWz0S6MExie6fXP-D_RjqGvSQmjZ25F6SnN5Nf8VgKp0Qq7Ayxdexq7aHMWPiWuttfrnSAbq0lGoDw3_QioZIUKhz08RcyXSWNtPU0YX4xPqbu4qrHxl1W5ZD-Toqg98aUP5oKmvArI/s640/atak+labedzia.gif) |
Uwaga, łabędź atakuje! |
Z parku ruszyliśmy w kierunku Ochodzy, gdzie planowaliśmy zobaczyć zabytkowy dwór i wjechać na Wiślaną Trasę Rowerową. Niestety, musieliśmy poruszać się wzdłuż normalnych dróg i przez pewien fragment nawet wzdłuż drogi krajowej! O ile było to możliwe, korzystaliśmy z pobocza, ale były miejsca gdzie niestety trzeba było jechać asfaltem w ruchu ogólnym - i było to dla nas dość stresujące. Całe szczęście kawałek za Borkiem Szlacheckim skręciliśmy w boczną drogę wzdłuż torów i mogliśmy pożegnać samochody. Tam też znaleźliśmy niezwykle uroczy drewniano-stalowy most nad kanałem Łączany-Skawina.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJpdOl5j1cX5OR0Ys2gQrWUfUuPObW-LVmJUu64nogpPThnPslhj5j_INKeFNoz8FWZl-AeOBT8x38dVMY2-zGXe5izUp76afIfI2-5LTtQotp0jaFe_MZ5zjNQEn-cwLIUbW6VnwouxA/s640/IMG_20190615_064953034.jpg) |
Stary most, a cieszy... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8RUw2S7NevuPNM86EKeXk0OuwZmcivT4oqgqkT_EtJ9VzwI6g5NEFe3SIpks-zzc6c3mKh2LMt5Id2_8Ffaw0OWCL33hmJAZF_QttGWJCbO0ja1gO_zWRb5MTLYz-q7Uk1kMHx5PxgZU/s640/VID_20190615_065008130_Moment-COLLAGE.jpg) |
Kanał Łączany-Skawina |
Jadąc szutrowymi i polnymi drogami dotarliśmy do Ochodzy, gdzie czekała nas niemiła niespodzianka - otóż zabytkowy dwór okazał się być niedostępny do zwiedzania, a wstępu na teren okalającego go parku strzegł wysoki, kamienny mur. Zawiedzeni, ruszyliśmy za znakami Wiślanej Trasy Rowerowej w kierunku Krakowa. Na odcinku do ujścia Kanału Łączańskiego WTR jest poprowadzona zwykłymi drogami (co prawda o znikomym ruchu) i dopiero za mostem na kanale Łączańskim skręca na asfaltową ścieżkę po wale przeciwpowodziowym. Jadąc idealnym rowerowym dywanikiem przejechaliśmy przez kładkę rowerową nad Skawinką i skręciliśmy w lewo, w kierunku Tyńca.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU4sW2kpH295UmAVqiHTorBDuBSX9QbouLIleDcIUEhBX_BiY9q9SNTEtIruMWmYvnJUnFrkeKVUlov1tXyxTkOvaNeofZQNmokSZF1ADcMEgEIjUic9Vh5NntrdqgXBroBjrXf8ZcEOM/s640/IMG_20190615_075112926-COLLAGE.jpg) |
Wiślana Trasa Rowerowa w okolicach Skawiny |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij2K3k3rRDcmm8Nxm4ds2MMMgewIQ1h5e7oVRyMyBTEwzX8y7qo9fsXgIf-R3392r1PghdHGcQhD6IXaNtj2_WbwXAnP6Bjl3QHiDHO36XI1NE9R4mO1u8JXE8nPVXoLoXQ2bzxuKD33o/s640/VID_20190615_075643499_Moment%25282%2529-COLLAGE.jpg) |
Kładka rowerowa nad Skawinką |
Kilkaset metrów później asfaltowa ścieżka urwała się nagle i bez ostrzeżenia, a dalej po wale prowadziła jedynie wąska i nierówna ścieżka. Niestety, nasz tato nie zachował należytej uwagi i przewrócił się, a wystającym elementem pedała rozciął sobie stopę. Całe szczęście mieliśmy ze sobą wodę utlenioną i plastry, więc szybko opatrzyliśmy ranę i mimo bólu kontynuowaliśmy wycieczkę.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTH22bh7Jg8aNOznoluoW_J-MBJuU12RgCL9AyKCbaZyzUZB31yK1w7D3vYhPLo_vQ-AYQH5Kr44TdIp8wHUXJmvvtpxcma2894rJlD6Bj_jmNJ0v0lBHwP51SPCOQAFESHHRFj4CbZSc/s640/IMG_20190615_080553477-COLLAGE.jpg) |
Nagle asfalt WTR'ki zmienia się w wąską polną ścieżkę, a na lesistych zboczach góry Grodzisko czekają na nas hordy krwiopijczych komarów... |
Zanim dojechaliśmy do opactwa benedyktynów w Tyńcu musieliśmy jeszcze minąć górę Grodzisko, gdzie wał przeciwpowodziowy ustępuje miejsca zboczu góry. Przejazd tamtędy nie należy do najłatwiejszych i w pewnym miejscu Kacper przewrócił się w krzaki. Chyba tylko na to czekały hordy drapieżnych komarów, które obsiadły nas i aż do Tyńca nie chciały dać za wygraną. U stóp pięknego tynieckiego opactwa zjedliśmy drugie śniadanie i chcąc jak najszybciej dojechać do domu (ze względu na bolącą nogę taty) ruszyliśmy dalej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMIA1S4tu7JDqLK-REw27Pzjw7biFr658l2TH9DNtn8uso7EYxkgWByiettQYZJrChCpr9vzDiC8Zsm0lN6AAyXg7r1X5QmXjGv-kkvMoRE7TfAtKV6WFiQYtdY3vyrfeXaHJZ4IAekjc/s640/IMG_20190615_082608994_HDR.jpg) |
Pięknie prezentuje się tynieckie opactwo od tej strony |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgaQ727pTpK5AgJ0SwRXKZ9xAN4oibMfabA2oPUPt6nhgBWTc1wHjOxuGF0cnedhjH6VXE5HLnavHmpxet8sW5no2hdTaEFsQftQqKH1CGDs0Zm9ynbEHJOdrai0nhHS4ftT8azhjscdE/s640/IMG_20190615_081521240-COLLAGE.jpg) |
Zbliżamy się do Tyńca i przegapiamy zjazd z wału - musimy zawrócić sprzed klasztornego muru |
Odcinek od Tyńca do domu już znaliśmy z poprzednich wycieczek więc przebyliśmy go dość sprawnie i bez kolejnych przystanków. Do domu wróciliśmy po prawie 6 godzinach od wyjazdu, przebywszy 49.7 km! Wycieczka była bardzo udana i jedynie tato ma mieszane uczucia, bo w konsekwencji swojej nieuwagi spędził kolejne 8 godzin na SORze. Całe szczęście obyło się bez złamań - stopa była jedynie mocno potłuczona i bolesna i po kilku dniach od wypadku po kontuzji nie było już ani śladu.
Garść informacji
Data: 15 czerwca 2019 r.
Forma: Turystyka rowerowa
Dystans: 50 km
Trasa: Nasz dom - Swoszowice - Skawina (park) - Borek Szlachecki - Ochodza - Wiślana Trasa Rowerowa z Ochodzy do Tyńca i dalej aż do Skał Twardowskiego - nasz dom
Komentarze
Prześlij komentarz