Z widokiem na całe Bieszczady - z Przysłupia na Jasło

Czwartego dnia naszych rodzinnych wakacji w Bieszczadach zaplanowaliśmy wędrówkę na jeden z najbardziej widokowych i niedocenianych szczytów w Bieszczadach - Jasło. Dla wszystkich nas - rodziców także, miało to być pierwsze wejście na Jasło, a słysząc o legendarnych wręcz widokach rozpościerających się ze szczytu - nie mogliśmy się doczekać...




Wstaliśmy wcześnie rano, spakowaliśmy manatki, nosidło, chustę, prowiant i samochodem podjechaliśmy na przełęcz Przysłup, znaną nam już z poprzedniego dnia i przejażdżki kolejką bieszczadzką. Pogoda dopisała - dzień był słoneczny i ciepły, na niebie pojawiały się jedynie nieliczne białe obłoki. Mieliśmy pewne obawy czy po burzy z intensywnymi opadami, która przeszła poprzedniego dnia szlaki nie będą zbyt błotniste i rozmoknięte i rzeczywiście pierwsze kilkaset metrów wędrówki było niepokojące. Szlak prowadził z przełęczy przez dość gęsty zagajnik - słońce nie zdążyło więc osuszyć podłoża i ścieżka zamieniła się w śliskie, błotniste bajoro. Parliśmy jednak naprzód, licząc że warunki wkrótce się poprawią.



I tak rzeczywiście było. Po kilkuset metrach szlak wyszedł na otwartą przestrzeń i szliśmy teraz po łąkach, błoto się skończyło, trawy nie były nawet zbyt mokre, gdyż szybko wysychały w mocnych promieniach słońca. Naszej wędrówce towarzyszyła muzyka setek świerszczy i pierwsze widoki - szczególnie na Falową, pasmo Łopiennika i Hon. Na tym fragmencie szlak jest słabo oznaczony i pewnie zimą można by tam pobłądzić. Nam udało się jednak dotrzeć do granicy lasu, gdzie oznaczenia na drzewach pojawiały się już regularnie.




Od granicy z lasem szlak dość gwałtownie zmienia swój charakter. Łagodna, polna droga ustępuje miejsca stromej, kamienistej ścieżce. Czerwoni od wysiłku, kilkukrotnie musieliśmy zatrzymywać się na krótkie postoje. Szczególnie stromo jest w miejscu gdzie szlak przecina biegnącą zboczem szutrową stokówkę (po której poprowadzony jest szlak rowerowy). Na wysokości około 1000 m, las przerzedza się i szlak wychodzi na częściowo otwartą przestrzeń, z każdym niemal krokiem otwierając przed wędrowcami coraz dalsze widoki. Wzdłuż szlaku rośnie też sporo borowiny i malin, co stanowi dodatkową atrakcję.




W końcu, po około 2 godzinach dotarliśmy do szczytu, oznaczonego betonowym trójnogiem. Ku naszemu zdziwieniu, widok ze samego szczytu jest dość mocno ograniczony przez młode jarzębiny-samosiejki, których rośnie tam co nie miara. Jeśli jednak zejdzie się nieco poniżej, lub też pójdzie się za czerwonym szlakiem w kierunku Okrąglika jakieś 200-300 m - trafimy na wspaniałą polanę z widokiem 360 stopni. Widać stąd zasadniczo wszystkie bieszczadzkie pasma - pasmo graniczne, Rawki, majaczące na horyzoncie grupę Tarnicy i Halicza, połoniny Caryńską i Wetlińską, Smerek, pasmo Falowej i Łopiennika. 




W drogę powrotną ruszyliśmy po dość długim odpoczynku i pikniku na szczycie. Jako, że znaliśmy już trasę i dzieci rozpoznawały mijane miejsca - powrót wydawał się znacznie krótszy niż pierwotna trasa. Po drodze udało się nam jeszcze zauważyć pięknego motyla i osobliwą, kolorową gąsienicę. Nieco zmęczeni, ale bardzo uradowani dotarliśmy z powrotem na przełęcz Przysłup i w sumie tam czekał nas najtrudniejsze zadanie - znalezienie pieczątki do książeczki GOTu :-) Niestety, w punktach z pamiątkami na stacji kolejki pieczątek brak, ostatecznie udało nam się zdobyć pieczątkę w galerii przy Karczmie Brzeziniak.



Garść informacji

Data: 2 sierpnia 2018 r.
Forma: turystyka górska
Dystans: 8 km
Trasa: Przełęcz Przysłup - żółtym szlakiem - Jasło 1153 m n.p.m. - Przełęcz Przysłup



Komentarze

  1. Świetnie! Widzę, że wycieczka naprawdę bardzo udana! Podobają mi się Wasze aktywności, bo po innych wpisach widzę, że mieliście nawet okazję popływać kajakami. Sam o tym marzę, ale muszę się dobrze przygotować. Na pewno warto odwiedzić stronę www.gokajak.com , gdzie można znaleźć potrzebny asortyment. Warto w jakieś akcesoria się zaopatrzyć. Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz