Dwernik-Kamień o wschodzie słońca

Afrykańskie przysłowie mówi, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. Często przekonujemy się, że to najprawdziwsza prawda, gdyż pomoc i wpływ wujków, ciotek i dziadków na nasze dzieci jest nieoceniona. Czasem ten wpływ to też inspiracja do wspólnej wędrówki czy wycieczki. Tak było z naszym nocnym wyjściem na Dwernik-Kamień w Bieszczadach...

Jadąc samochodem z Krakowa do naszego rodzinnego Krosna na Wszystkich Świętych Kasia odbiera telefon od siostry. W trakcie rozmowy zerka na mnie z tajemniczym uśmiechem, wzbudzając moją ciekawość. Jest pomysł - Beata proponuje wyjazd na wschód słońca na Dwerniku-Kamieniu. Tam jeszcze nie byłem, więc jest to kusząca perspektywa. Szczyt ten słynie z pięknej panoramy bieszczadzkich połonin, więc i wschód słońca może tam wyglądać spektakularnie. Naszą rozmowę na przednich fotelach podsłuchuje Kacper, który słysząc "wschód słońca" momentalnie zapala się do pomysłu. Po naszym wyjściu na wschód na Pilsku bardzo zagustował w górskich wschodach i nie straszne mu wstawanie w środku nocy. Po dojechaniu do Krosna dyskutujemy jeszcze nad szczegółami z innymi uczestnikami eskapady - ciocią Agatą, wujkiem Grześkiem i jego bratem. Pomysł zaakceptowany, budziki ustawiamy na 2:00 i kładziemy się spać.

Rozemocjonowany Kacper budzi mnie w środku nocy i zaczyna się ubierać. Jednym okiem zerkam na telefon i widząc 59 po stronie minut z westchnięciem wstaję i idę do toalety. Po drodze stwierdzam, że wyłączę jeszcze budzik, żeby nie dzwonił niepotrzebnie za minutę. Biorę telefon do ręki i przecieram oczy ze zdumienia. Jest 00:59, mamy jeszcze godzinę snu! 

Godzinę później nie ma rady, trzeba wstawać. Ubieramy się po cichu, szykujemy prowiant i 20 minut później wychodzimy w chłód nocy. Na parkingu czekają już na nas Grzesiek i Kamil. Ruszamy, drogi są wyjątkowo puste, niebo pełne gwiazd, a po drodze spotykamy jedynie kilka saren, dwa lisy i zająca. Na drodze z Ustrzyk do Lutowisk zatrzymuje nas patrol straży granicznej, ale po sprawdzeniu dokumentów życzy szerokiej drogi i udanej wędrówki. O 4:30 dojeżdżamy do parkingu w Nasicznem i wysiadamy z samochodu. Dech w piersiach zapiera nam widok rozgwieżdżonego nieba, a Kacper wprost nie może uwierzyć, że na niebie jest aż tyle gwiazd. Jest znacznie zimniej niż się spodziewaliśmy, więc szybkim krokiem ruszamy na ścieżkę "Dwernik-Kamień". 



Ścieżka prowadzi bukowym lasem, a pod nogami szurają spadłe niedawno liście. Jeśli wędrowaliście kiedyś w lesie nocą, to wiecie jak bardzo wyostrzają się wtedy zmysły - słyszymy każdy najmniejszy szmer. Emocje potęguje tabliczka ostrzegająca przed niedźwiedziami, która czeka przy przecięciu ścieżki z prowadzącą zboczem Dwernika-Kamienia stokówki. Niespecjalnie mamy ochotę spotkać się na szlaku z niedźwiedziem, toteż idziemy zwartą grupą, rozmawiając i rozświetlając drogę kilkoma latarkami. Mamy nadzieję, że zachowując się nieco głośniej damy znać niedźwiedziom o naszej obecności i zminimalizujemy szansę przypadkowego spotkania. 

Szlak jest dość krótki, z parkingu na szczyt jest niecałe 2 km. Mimo to, po drodze jest kilka ciekawych miejsc, jak choćby piaskowcowe wychodnie skalne. Marsz w ciemności nie sprzyja jednak podziwianiu lasu, więc dość szybko idziemy w kierunku szczytu. W miejscu gdzie ścieżka wchodzi na grzbiet Dwernika znajduje się tabliczka informująco, że w tym miejscu można odnaleźć ślady austriackich okopów z czasów I wojny światowej. Nieco poniżej grzbietu ustawiona jest z kolei ławeczka z widokiem na pasmo Otrytu i dolinę Sanu. Zatrzymujemy się tam jedynie na chwilę - zaczyna już świtać i nie chcemy spóźnić się na wschód słońca. 



Po dojściu na szczyt stwierdzamy, że panorama obejmuje tam jedynie około 180 stopni - widok w kierunku północnym i północno-wschodnim jest zasłaniany przez las. Za to panorama w kierunku południowym jest spektakularna - widać w zasadzie wszystkie najważniejsze pasma Bieszczad. Zaczynając od Bukowego Berda, Krzemienia i grupy Tarnicy, poprzez Połoninę Caryńską, Rawki i znajdującą się na wyciągnięcie ręki Połoninę Wetlińską, aż po Smerek i szczyty w okolicach Cisnej. Czekając na wschód obserwujemy jak zmieniają się kolory gór i robimy zdjęcia z przyniesionym przez Kacpra ze szkoły lwem Leosiem.





Obserwując kolory na niebie stwierdzamy, że jednak szczyt Dwernika nie jest najlepszym miejscem do podziwiania wschodu słońca o tej porze roku i decydujemy się zejść nieco niżej - w miejsce, gdzie las się przerzedza i oferuje dobry widok akurat w kierunku, gdzie spodziewamy się wschodu słońca. 


Po wschodzie wracamy jeszcze na szczyt i delektujemy się panoramą pięknie oświetlonych przez znajdujące się nisko nad horyzontem słońce szczytów.



Schodząc ze szczytu przez pięknie oświetlony bukowy las mamy wrażenie, że idziemy zupełnie innym szlakiem - ciężko nam poznać miejsca, przez które szliśmy po ciemku nieco ponad godzinę wcześniej. Podziwiamy wychodnie skalne i gruby dywan z niedawno zrzuconych bukowych liści. W pewnym momencie Kacper się przewraca i ląduje pod lekką, acz bardzo grubą bukową pierzynką.



Przed odjazdem z parkingu zauważamy jeszcze ciekawy mural na betonowej studni. Murale bardzo lubimy, ale w Bieszczadach się ich kompletnie nie spodziewaliśmy :-)




Garść informacji

Data: 1 listopada 2018r.
Forma: turystyka piesza
Dystans: według Endomondo - 8 km
Trasa: parking w Nasicznem - ścieżka "Dwernik-Kamień" - szczyt Dwernik-Kamień 1004 m n.p.m. - parking w Nasicznem


Fragment mapy wydawnictwa Sygnatura - okolice Dwernika-Kamienia (zrzut z portalu mapa-turystyczna.pl)


Komentarze