Kolejka Bieszczadzka, Baligród, Polańczyk

Trzeciego dnia naszych bieszczadzkich wakacji postanowiliśmy odpocząć od górskich wędrówek i spróbować innych rodzajów aktywności. Udało nam się więc przejechać Bieszczadzką Kolejką Wąskotorową z Majdanu do Przysłupia, spróbować wędzonego pstrąga, zjeść lody przy baligrodzkim czołgu i opłynąć Fiord Nelsona rowerkiem wodnym. Ale po kolei...




Tego dnia spaliśmy nieco dłużej niż zwykle, jednak chcąc zdążyć na kurs o 9:30 (i licząc odpowiednią rezerwę czasową na zakup biletów) już przed 8 jechaliśmy samochodem w kierunku miejscowości Majdan, gdzie mieści się główna stacja Bieszczadzkiej Kolejki. Choć byliśmy dość wcześnie, na stacji robiło się już dość tłoczno i miejsca parkingowe wyczerpywały się bardzo szybko. Stanęliśmy potulnie w kolejce do kasy biletowej i gdy przed nami było już tylko kilka osób z głośników nadano komunikat o braku miejsc na kurs do Balnicy, którym chcieliśmy jechać. Następny kurs do Balnicy miał odjeżdżać o 12, nie chcąc więc czekać tak długo - wybraliśmy kurs do Przysłupia. Trzymając już w ręku zakupione bilety spacerowaliśmy po stacji przyglądając się parowozowej lokomotywie i licznym wagonikom. W końcu, na 20 minut przed odjazdem mogliśmy zająć miejsca w naszej kolejce.




Gdy nadszedł czas odjazdu, drzwi wagoników zostały zaryglowane przez pracowników kolejki, rozległ się przeciągły gwizd, świst, lokomotywa szarpnęła wagony i pociągnęła z mozołem. Dzieci uradowane i podekscytowane nie mogły usiedzieć w miejscu :-) Po kilkunastu minutach jazdy entuzjazm ten jednak opadł, gdyż jazda kolejką jest dość monotonna. Większość czasu zamiast pięknych pejzaży do podziwiania są jedynie bieszczadzkie zarośla, do największych atrakcji należą dwa mosty na Solince i machanie do samochodów jadących po drodze do Wetliny. Do Przysłupia dotarliśmy po 70 minutach jazdy i z ulgą przyjęliśmy 30-minutowy postój, w trakcie którego daliśmy się skusić na pysznego wędzonego pstrąga. Najlepszą rekomendacją niech będzie fakt, że dzieciaki (zazwyczaj z rezerwą podchodzące do ryb) po spałaszowaniu pierwszej ryby usilnie domagały się kolejnej :-)



Do Majdanu wróciliśmy w samo południe. Na stacji kupiliśmy jeszcze kilka proziaków i jagodzianek i ruszyliśmy samochodem do Baligrodu. Choć na terenie tego miasteczka mieści się cmentarz wojenny, dwie cerkwie i parę innych ciekawostek - dla nas zawsze kojarzy się ze stojącym na rynku czołgiem. 




Z Baligrodu pojechaliśmy do Polańczyka. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy kaplicy zdrojowej i podążając za słabo oznaczoną ścieżką spacerową doszliśmy przez Park Zdrojowy nad Zatokę Nelsona. Według posiadanej przez nas mapy ścieżka powinna umożliwić nam obejście całego cypla, natomiast z informacji uzyskanych od obsługi przystani Jawor - od paru lat już nie ma takiej możliwości, a ścieżka oznaczona jest jedynie na mapie. Zmieniliśmy więc nasze plany, za 10 zł wypożyczyliśmy na godzinę rowerek wodny i całą ekipą opłynęliśmy Fiord Nelsona. Zabawa była przednia i jedynie pomruki nadchodzącej burzy zakłócały naszą sielankę dopingując do wytężonego wysiłku w trakcie powrotu :-) Koniec końców burza przeszła bokiem, a my po dniu pełnym wrażeń wróciliśmy do naszej bazy w Wetlinie.





Garść informacji

Data: 1 sierpnia 2018r.
Forma: turystyka samochodowa, turystyka piesza, Kolejka Bieszczadzka, rowerek wodny
Dystans: ciężko określić :-)
Trasa: Wetlina -> Majdan (stacja Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej) - kolejką do Przysłupia i z powrotem -> Baligród -> Polańczyk - spacer po Polańczyku + rejs rowerkiem wodnym po fiordzie Nelsona -> Wetlina

Komentarze