Bieszczady: Tarnica i Siklawa Ostrowskich

Drugiego dnia naszych bieszczadzkich wakacji postanowiliśmy zdobyć Tarnicę - najwyższy szczyt Bieszczad. Zaliczana do Korony Gór Polski, nigdy nie była dla nas szczytem pierwszego wyboru i zdecydowanie woleliśmy wędrować na innych trasach - Halicz, Bukowe Berdo, Rawki. Jest to jednak idealna trasa na wędrówkę z małymi dziećmi - najkrótsze dojście z Wołosatego niebieskim szlakiem i powrót tą samą trasą to niecałe 9 km.




 Za naszą bazę wypadową w Bieszczadach obraliśmy Dom Wycieczkowy PTTK w Wetlinie. Chcąc zdążyć przed upałem i tłokiem na szlaku wstaliśmy bardzo wcześnie, zjedliśmy śniadanie, przygotowaliśmy prowiant i już przed 7 jechaliśmy samochoem do Wołosatego. Zaparkowaliśmy nieopodal wejścia na szlaku, zawiązaliśmy Anielkę w chustę i ruszyliśmy. Jako posiadacze Karty Dużej Rodziny skorzystaliśmy z darmowego wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Pogoda do wędrówki była całkiem dobra - zachmurzone niebo, temperatura około 15 stopni, lekki wiatr. Humory też dopisywały i dzieci całkiem raźno maszerowały. Nawet Ola przez pierwsze 2 kilometry wędrowała o własnych siłach, później już wybrała wędrówkę w nosidle na plecach Taty.




Warunki do wędrówki dość wyraźnie pogorszyły się, gdy wyszliśmy ponad granicę lasu. Wiatr wiał tam zdecydowanie mocniej niż na dole i wyraźnie obniżał odczuwalną temperaturę. Szybko zarządziliśmy postój, ubraliśmy bluzy, kurtki i czapki i ruszyliśmy dalej w górę. W tamtym miejscu szlak, do którego jesteśmy przyzwyczajeni ustępuje miejsca legendarnym już schodom, o których sporo słyszeliśmy w "internetach" i od znajomych, sami natomiast po raz pierwszy mieliśmy okazję po nich wędrować. Nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie zachowania otoczenia przyrodniczego szlaków turystycznych (którym BdPN tłumaczy budowę schodów), natomiast nasze subiektywne odczucia w temacie tychże schodów są jednoznacznie negatywne.




W komplecie dotarliśmy do przełęczy pod Tarnicą, jednak wiał tam tak silny wiatr i było tak bardzo zimno, że zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma co ryzykować zdrowiem dzieci i iść razem aż na szczyt. Kasia zawróciła z Anielką i Antkiem, natomiast Kacper, Krzysiek i Ola ruszyli na szczyt. Po 15 minutach marszu dotarliśmy do szczytu Tarnicy, na którym - o dziwo - było dużo ciszej i przyjemniej niż na przełęczy. Kacper bardzo cieszył się ze zdobycia kolejnego szczytu do Korony Gór Polski, Krzysiek z Olą szybko dokumentowali całość zdjęciami i po krótkim postoju ruszyliśmy w drogę powrotną. Na spektakularne widoki tego dnia nie mogliśmy liczyć, choć widok chmur przewalających się przez Halicz i Krzemień też robił ogromne wrażenie. Kasia z Antkiem i Anielką czekała na grupę szczytową na granicy lasu i wspólnie zeszliśmy do Wołosatego. 






Po wędrówce zarządziliśmy obiad w Domu Wycieczkowym PTTK w Wetlinie (polecamy, bardzo smaczne dania w przyzwoitych cenach). Sam Dom Wycieczkowy jest bardzo ciekawym miejscem, położonym przy zakolu Wetlinki. Duży plac namiotowy, kilkanaście domków kempingowych i schronisko w dawnych pawilonach robotniczych. Mimo, że warunki w schronisku w ostatnich latach ulegają poprawie, to wciąż daleko im do tych z Klimczoka czy Hali Miziowej. Ma to jednak swój urok, a w połączeniu ze świetną lokalizacją, przesympatycznymi gospodarzami, dobrym jedzeniem i organizowanymi w schronisku koncertami - jest to naprawdę godne polecenia miejsce. 

Po krótkim odpoczynku stwierdziliśmy, że nie ma co leżeć plackiem przez resztę dnia i wybraliśmy się na spacer po Wetlinie. Naszym celem był wodospad - Siklawa Ostrowskich. Dzięki dokładnej mapie w aplikacji Windy Maps dotarcie do wodospadu nie stanowiło dla nas problemu, w terenie raczej próżno szukać oznaczeń. Jedynie przy samym już wodospadzie znajduje się drogowskaz na niedawno wytyczone zejście nad wodospad. Siklawa Ostrowskich to około 5-metrowy wodospad na potoku Słowiański, kilkadziesiąt metrów od jego ujścia do Wetlinki. Jest to chyba najwyższy wodospad w Bieszczadach i jeśli nie trafimy akurat na niski stan wody - robi całkiem spore wrażenie. Biorąc pod uwagę łatwość dojścia do wodospadu - warto o nim pamiętać w trakcie pobytu w Wetlinie.




Spod wodospadu chłopcy z tatą postanowili wrócić do schroniska idąc w górę Wetlinki, a następnie korzystając z nieużywanego torowiska wąskotorówki. Zimą po torowisku poprowadzone są trasy narciarstwa biegowego i wstęp pieszych jest tam wzbroniony, natomiast latem kilku turystów podążających po zarośniętych torach nikomu raczej nie przeszkadza. Jako, że poruszaliśmy się nową dla nas trasą, a wokół nie było nikogo - czuliśmy się jak odkrywcy eksplorujący dzikie połacie nieodkrytych lądów :-) W odpowiednim momencie z torów zeszliśmy nad rzekę i przechodząc jeszcze przez bezludną wyspę dotarliśmy z powrotem do schroniska, gdzie czekały na nas już nasze dziewczyny. Ten wspaniały dzień zakończyliśmy pluskając się w Wetlince, a zasypiając słuchaliśmy dźwięków wieczornego koncertu przy schronisku.







Garść informacji

Data: 31 lipca 2018 r.
Forma: turystyka górska
Dystans: 8.7 km + 3 km
Trasa: Wołosate - szlak niebieski - Przełęcz pod Tarnicą - Tarnica (Tata Krzysiek, Ola i Kacper) - Przełęcz pod Tarnicą - Wołosate
Dom Wycieczkowy PTTK - Siklawa Ostrowskich - Wetlinką i nieużywanymi torami wąskotorówki - Dom Wycieczkowy PTTK 





Komentarze