Żegnając się z Karkonoszami postanowiliśmy zwiedzić urokliwe ruiny zamku Chojnik, górujące nad Jelenią Górą - Sobieszewem, a po drodze w Góry Stołowe sprawdzić czy faktycznie w rezerwacie Głazy Krasnoludków mieszkają sympatyczne, małe skrzaty. Ale po kolei...
Droga ze Szklarskiej Poręby do Sobieszewa zajęła nam nieco ponad 20 minut. Zaparkowaliśmy na parkingu przy Zajeździe pod Chojnikiem i ruszyliśmy na szlak. Podążając za czerwonymi znakami i wygodną, brukowaną ścieżką wspinaliśmy się na górę Chojnik. Wędrówkę urozmaicały nam imponujące głazy oraz leżące wzdłuż szlaku obumarłe pnie drzew - aż zachęcające do trenowania równowagi ;-)
Dojście pod zamek zajęło nam około 45 minut. Wejścia strzeże świetnie zachowana (albo odrestaurowana) brama, po przekroczeniu której należy zakupić bilety wstępu :-) Ruiny zamku są dość okazałe i całkiem nieźle zachowane, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że początki zamku sięgają XIV/XV wieku. W trakcie naszego zwiedzania na zamku trwały zresztą prace mające na celu odbudowę jednej ze zniszczonych ścian zamku. Ciekawostką może być fakt, że na zamku funkcjonuje obecnie schronisko PTTK.
Dla dzieci zamek był bardzo interesujący. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się zamkowe lochy :-) Zwiedzanie zamku obejmuje też możliwość wyjścia na zamkowe mury i na punkt widokowy na najwyższej z baszt. Rozciąga się stamtąd piękny widok na Kotlinę Jeleniogórską i Karkonosze - wierzchołek Śnieżki akurat schowany był w chmurach. Wprawione po tygodniu wędrówek oczy naszych dzieci rozpoznały też z łatwością charakterystyczne szczyty Rudaw Janowickich - Sokolik i Krzyżną Górę, oraz najwyższy punkt tego pasma - Skalnik.
Na zamkowym dziedzińcu z zainteresowaniem wysłuchaliśmy legendy o próżnej księżniczce Kunegundzie, która stwierdziła, że poślubi tylko takiego śmiałka, któremu uda się konno objechać zamkowe mury. Wielu straciło życie spadając z murów w przepaść, aż pojawił się na zamku rycerz z Krakowa, któremu ten wyczyn się udał. Zachwycona księżniczka chciała go poślubić, jednak rycerz odjechał nie okazując jej zainteresowania. Upokorzona księżniczka rzuciła się w przepaść z tych samych zamkowych murów, z których spadło wielu zakochanych w niej młodzieńców...
Dzieci zainteresował też dziwny słup stojący pośrodku dziedzińca, więc wyjaśniliśmy, że jest to pręgierz i jakie było jego zastosowanie ;-)
Po wyjściu z zamku udaliśmy się jeszcze na położony na skałach przy żółtym szlaku punkt widokowy, z którego można było podziwiać niesamowite usytuowanie zamku i piękny krajobraz dookoła.
Schodząc z zamku wybraliśmy wędrówkę czarnym szlakiem, który okazał się znacznie ciekawszy. Nie było tu już wygodnej, brukowanej uliczki, a prawdziwa leśna ścieżka z korzeniami, skałami i innymi atrakcjami. Czarny szlak doprowadził nas też do jaskini w Dziurawym Kamieniu, do której wszyscy pokrótce zaglądnęliśmy.
Po powrocie na parking wsiedliśmy w samochód i z niemałym żalem pożegnaliśmy się z Karkonoszami. Przed powrotem do Krakowa chcieliśmy jeszcze choć jeden dzień spędzić w Górach Stołowych, a po drodze w ten piękny rejon zatrzymaliśmy się przy leżącym w Zaworach (północno-zachodniej części Gór Stołowych) rezerwacie Głazy Krasnoludków. Tą mało znaną atrakcję polecił nam pochodzący z Wałbrzycha sąsiad :-) Przy wejściu do rezerwatu znajduje się okazały parking oraz ławki i stoły, przy których można wygodnie piknikować. My jednak nie zamierzaliśmy się przy nich rozsiadać, tylko ruszyliśmy w kierunku schowanych w lesie skał.
Rezerwat chroni imponujące wychodnie piaskowcowe, ciągnące się na długości niemalże kilometra. Skały są fantastycznie rzeźbione, nie brak tu skalnych grzybów, wież czy stromych ścian. Szlak turystyczny prowadzi u podstawy skał, ale możliwe jest też wyjście nad skały, gdzie ze skraju lasu rozciąga się niczego sobie widok na okolicę.
Różnorodność skalnej rzeźby i ilość skałek zrobiły na nas duże wrażenie i żałowaliśmy jedynie, że nie udało się nam wypatrzyć żadnego krasnoludka :-)
Długi i pełen wrażeń dzień zakończyliśmy w Wambierzycach - Jerozolimie Dolnego Śląska, gdzie mieliśmy nocować w Domu Pielgrzyma. Jednak przed pójściem spać udało się nam jeszcze obejrzeć spektakularną iluminację wambierzyckiej bazyliki. Jesienią 2019 r. dobiegał końca remont fasady, więc częściowo była schowana za rusztowaniami, ale tak czy siak efekt był niesamowity.
Forma: turystyka piesza i samochodowa
Dystans: na zamek Chojnik - ok. 3.5 km, Głazy Krasnoludków - ok. 1.5 km
Trasa:
Sobieszów (parking przy zajeździe pod Chojnikiem) -> Zamek Chojnik -> Jaskinia w Dziurawych Skałach -> Sobieszów (pieszo) + spacer po rezerwacie Głazy Krasnoludków
Droga ze Szklarskiej Poręby do Sobieszewa zajęła nam nieco ponad 20 minut. Zaparkowaliśmy na parkingu przy Zajeździe pod Chojnikiem i ruszyliśmy na szlak. Podążając za czerwonymi znakami i wygodną, brukowaną ścieżką wspinaliśmy się na górę Chojnik. Wędrówkę urozmaicały nam imponujące głazy oraz leżące wzdłuż szlaku obumarłe pnie drzew - aż zachęcające do trenowania równowagi ;-)
Dojście pod zamek zajęło nam około 45 minut. Wejścia strzeże świetnie zachowana (albo odrestaurowana) brama, po przekroczeniu której należy zakupić bilety wstępu :-) Ruiny zamku są dość okazałe i całkiem nieźle zachowane, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że początki zamku sięgają XIV/XV wieku. W trakcie naszego zwiedzania na zamku trwały zresztą prace mające na celu odbudowę jednej ze zniszczonych ścian zamku. Ciekawostką może być fakt, że na zamku funkcjonuje obecnie schronisko PTTK.
Dla dzieci zamek był bardzo interesujący. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się zamkowe lochy :-) Zwiedzanie zamku obejmuje też możliwość wyjścia na zamkowe mury i na punkt widokowy na najwyższej z baszt. Rozciąga się stamtąd piękny widok na Kotlinę Jeleniogórską i Karkonosze - wierzchołek Śnieżki akurat schowany był w chmurach. Wprawione po tygodniu wędrówek oczy naszych dzieci rozpoznały też z łatwością charakterystyczne szczyty Rudaw Janowickich - Sokolik i Krzyżną Górę, oraz najwyższy punkt tego pasma - Skalnik.
Na zamkowym dziedzińcu z zainteresowaniem wysłuchaliśmy legendy o próżnej księżniczce Kunegundzie, która stwierdziła, że poślubi tylko takiego śmiałka, któremu uda się konno objechać zamkowe mury. Wielu straciło życie spadając z murów w przepaść, aż pojawił się na zamku rycerz z Krakowa, któremu ten wyczyn się udał. Zachwycona księżniczka chciała go poślubić, jednak rycerz odjechał nie okazując jej zainteresowania. Upokorzona księżniczka rzuciła się w przepaść z tych samych zamkowych murów, z których spadło wielu zakochanych w niej młodzieńców...
Dzieci zainteresował też dziwny słup stojący pośrodku dziedzińca, więc wyjaśniliśmy, że jest to pręgierz i jakie było jego zastosowanie ;-)
Po wyjściu z zamku udaliśmy się jeszcze na położony na skałach przy żółtym szlaku punkt widokowy, z którego można było podziwiać niesamowite usytuowanie zamku i piękny krajobraz dookoła.
Schodząc z zamku wybraliśmy wędrówkę czarnym szlakiem, który okazał się znacznie ciekawszy. Nie było tu już wygodnej, brukowanej uliczki, a prawdziwa leśna ścieżka z korzeniami, skałami i innymi atrakcjami. Czarny szlak doprowadził nas też do jaskini w Dziurawym Kamieniu, do której wszyscy pokrótce zaglądnęliśmy.
Po powrocie na parking wsiedliśmy w samochód i z niemałym żalem pożegnaliśmy się z Karkonoszami. Przed powrotem do Krakowa chcieliśmy jeszcze choć jeden dzień spędzić w Górach Stołowych, a po drodze w ten piękny rejon zatrzymaliśmy się przy leżącym w Zaworach (północno-zachodniej części Gór Stołowych) rezerwacie Głazy Krasnoludków. Tą mało znaną atrakcję polecił nam pochodzący z Wałbrzycha sąsiad :-) Przy wejściu do rezerwatu znajduje się okazały parking oraz ławki i stoły, przy których można wygodnie piknikować. My jednak nie zamierzaliśmy się przy nich rozsiadać, tylko ruszyliśmy w kierunku schowanych w lesie skał.
Rezerwat chroni imponujące wychodnie piaskowcowe, ciągnące się na długości niemalże kilometra. Skały są fantastycznie rzeźbione, nie brak tu skalnych grzybów, wież czy stromych ścian. Szlak turystyczny prowadzi u podstawy skał, ale możliwe jest też wyjście nad skały, gdzie ze skraju lasu rozciąga się niczego sobie widok na okolicę.
Różnorodność skalnej rzeźby i ilość skałek zrobiły na nas duże wrażenie i żałowaliśmy jedynie, że nie udało się nam wypatrzyć żadnego krasnoludka :-)
Długi i pełen wrażeń dzień zakończyliśmy w Wambierzycach - Jerozolimie Dolnego Śląska, gdzie mieliśmy nocować w Domu Pielgrzyma. Jednak przed pójściem spać udało się nam jeszcze obejrzeć spektakularną iluminację wambierzyckiej bazyliki. Jesienią 2019 r. dobiegał końca remont fasady, więc częściowo była schowana za rusztowaniami, ale tak czy siak efekt był niesamowity.
Garść informacji
Data: 27 września 2019 r.Forma: turystyka piesza i samochodowa
Dystans: na zamek Chojnik - ok. 3.5 km, Głazy Krasnoludków - ok. 1.5 km
Trasa:
Sobieszów (parking przy zajeździe pod Chojnikiem) -> Zamek Chojnik -> Jaskinia w Dziurawych Skałach -> Sobieszów (pieszo) + spacer po rezerwacie Głazy Krasnoludków
Komentarze
Prześlij komentarz