Szrenica, Śnieżne Kotły, Wielki Szyszak

Planując wędrówki w Karkonoszach chcieliśmy koniecznie zdobyć Śnieżkę i zobaczyć słynne Śnieżne Kotły. Wszystkie trasy w formie pętli, które prowadziły do Śnieżnych Kotłów były jednak dość długie i zastanawialiśmy się jak moglibyśmy to zorganizować, by nie przeciążyć dziecięcych nóżek. I wtedy właśnie wpadliśmy na pomysł prosty, lecz genialny - na Szrenicę wyjedziemy wyciągiem! Jak już wspomnieliśmy we wpisie z wodospadu Kamieńczyka, w Szklarskiej Porębie zatrzymaliśmy się w willi nieopodal wyciągu Ski Arena na Szrenicę. Po drodze do Kamieńczyka upewniliśmy się co do godzin otwarcia i cennika wyciągu i utwierdziliśmy się co do naszego planu. Jedyną niewiadomą była pogoda, lecz całe szczęście i ona dopisała. Poranek był słoneczny, dość ciepły i zapowiadała się cudowna wędrówka. 



Pierwszy kurs wyciągu na Szrenicę jest o godzinie 9:00, więc kilka minut wcześniej ustawiliśmy się w kolejce i zakupiliśmy bilety. Dwuosobowe krzesełka wymusiły na nas podział na 3 wagoniki: tato jechał z Anielką i plecakiem, mama z Olą, a Kacper z Antkiem. Trochę denerwowaliśmy się jak chłopaki dadzą sobie radę sami, ale obawy jak zwykle okazały się niepotrzebne. Bez problemów udało się nam wsiąść do krzesełek i ruszyliśmy w górę. Dzieci były niezwykle podekscytowane podniebną przejażdżką, a i rodzicom ten entuzjazm się udzielał. 




Jadąc wśród pięknych jodeł i świerków widzieliśmy przez cały czas szczyt Szrenicy z budynkiem górnej stacji wyciągu i stojącym nieopodal okazałym głazem. 

W połowie trasy czekała nas przesiadka, ale i z nią poradziliśmy sobie bez problemu. Im wyżej byliśmy, tym piękniejsze stawały się widoki na Szklarską Porębę, Góry Izerskie i Kotlinę Jeleniogórską.



Gdy dojechaliśmy do górnej stacji okazało się, że jest tam znacznie zimniej niż na dole, a znad szczytu Szrenicy nadciągała gęsta chmura! Ciesząc się pięknym słońcem podeszliśmy jeszcze spod stacji wyciągu do Końskich Łbów - okazałej grupy skałek, którą widzieliśmy w trakcie naszej jazdy.



Spod Końskich Łbów zawróciliśmy i ruszyliśmy do góry, do schroniska wznoszącego się na szczycie Szrenicy. Momentalnie weszliśmy w gęstą białą chmurę i aż trudno było uwierzyć, że jeszcze chwilę cieszyliśmy się przepięknym słońcem. W schronisku tradycyjnie podbiliśmy książeczki GOT, napiliśmy się ciepłej herbaty z termosu, zrobiliśmy sobie rodzinne zdjęcie przy świetnej "pieczątce" na grupie kamieni na szczycie i kierując się za drewnianym drogowskazem ruszyliśmy dalej.




Nieco poniżej schroniska doszliśmy do granicy polsko-czeskiej, którą poprowadzony jest czerwony Główny Szlak Sudecki. Kolejną tego dnia atrakcją na trasie naszej wędrówki była malownicza grupa skał o nazwie Trzy Świnki. Mama z Kacprem, Antkiem i Olą podjęli nawet wyzwanie i wdrapali się na skały.



Pogoda tego dnia była dość dynamiczna, a przetaczające się nisko chmury tworzyły dość ciekawy spektakl. Raz ograniczały widoczność do kilkudziesięciu metrów, innym razem odsłaniały pobliskie szczyty. Szeroki szlak prowadził nas po płaskim grzbiecie, wśród kosodrzewiny i licznych głazów. Dzieci po wczorajszej wizycie w Muzeum Mineralogicznym były wyczulone na kolorowe kamienie pod stopami i próbowały wygrzebać spośród nich jakieś ciekawe minerały.




Zaskakiwały nas też oznaczenia granicy - niektóre po prostu wymalowane na skałach, a klasyczne słupki umieszczone np. na szczycie grupy głazów. 



W miarę zbliżania się do Łabskiego Szczytu pogoda zaczęła się poprawiać i mistyczna mgła ustępowała miejsca słońcu i błękitowi nieba. Zachwycały nas jesienne kolory borowin i traw oraz piękne zielone porosty pokrywające kamienie na rumowisku nieopodal Łabskiego Szczytu.




Rozentuzjazmowani fantastycznymi widokami i zbliżaniem się do "domu Muminków" (który przypominał nam budynek nadajnika RTV nad Śnieżnymi Kotłami) kilkukrotnie próbowaliśmy zrobić sobie zdjęcie w locie, ale niestety synchronizacja naszych wyskoków pozostawiała sporo do życzenia ;-)




Po dojściu do ławeczek stojących pod budynkiem stacji RTV zarządziliśmy śniadanie i smakując przyniesione z dołu kanapki i orzechy podziwialiśmy piękny widok na Wielki Kocioł i kłębiące się po czeskiej stronie chmury. 




Szlak poprowadził nas dalej tuż nad krawędzią przepaścistego Wielkiego Kotła i mieliśmy dobre kilkadziesiąt minut na podziwianie spektakularnej panoramy. Na całej ścieżce dookoła kotła urządzonych jest zresztą kilka szczególnych punktów widokowych i oczywiście na każdym z nich musieliśmy zrobić sobie zdjęcie - każde z dzieci chciało choć raz wcielić się w rolę fotografa. Udało się nam też poprosić spotkanych turystów o zrobienie nam rodzinnej fotografii :-)







Podążając dalej za Głównym Szlakiem Sudeckim zeszliśmy kamienistym zboczem Wielkiego Szyszaka aż do miejsca, gdzie zaczyna się (lub kończy) szlak niebieski, którym doszliśmy do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem. Zejście zboczem Wielkiego Szyszaka jest kolejnym niesamowicie pięknym miejscem w Karkonoszach, a panorama stamtąd w połączeniu z ogromnymi głazami porośniętymi porostami dosłownie zapierają dech w piersiach...





Po krótkim odpoczynku na Rozdrożu pod Wielkim Szyszakiem ruszyliśmy zielonym szlakiem, prowadzącym u stóp Śnieżnych Kotłów. Chcieliśmy zobaczyć te kolosalne kotły polodowcowe także z dołu, by jeszcze lepiej uzmysłowić sobie ich wielkość i piękno. Po drodze spotkaliśmy parę turystów, którzy z troską ostrzegali nas przed trudnościami czekającymi nas na szlaku i zalecali wybranie innej drogi - ewidentnie nie docenili naszych dzieci. Okazało się bowiem, że te trudności to po prostu szlak poprowadzony po dużych kamieniach, gdzie miejscami trzeba było nieco gimnastyki, ale wszyscy daliśmy sobie doskonale radę, a dzieci były zachwycone wybraną trasą.




I zdecydowanie warto było pójść zielonym szlakiem, gdyż oprócz spektakularnego Wielkiego Kotła widzianego z dołu minęliśmy dwa niewielkie, acz bardzo urokliwe jeziorka polodowcowe - Śnieżne Stawki. I to właśnie wokół jeziorek szlak miał ten nieco trudniejszy fragment - zamiast w miarę równej ścieżki pojawiły się spore kamienie, po których jakoś trzeba było przejść.





Dalej szlak stał się zdecydowanie łatwiejszy i poprowadził nas przez martwy las, który wyglądał niesamowicie w połączeniu z "płonącymi" jesienną czerwienią borowinami. 




Miejscami przejście ułatwiały drewniane pomosty, a widoki cały czas były iście spektakularne. Z jednej strony strome ściany Wielkiego Kotła, z drugiej iglaste lasy i Kotlina Jeleniogórska.





W pewnym momencie mama, tata, Ola i Anielka zostali jednak dość daleko z tyłu za szybko wędrującymi Antkiem i Kacprem - szlak prowadził w taki sposób, że nie mogliśmy ocenić jak daleko z przodu są chłopcy. Tato z Anielą ruszyli więc w pogoń za nimi, ale udało się ich dogonić dopiero pod schroniskiem Pod Łabskim Szczytem. Kosztowało nas to trochę stresu, ale chłopaki po raz kolejny pokazali, że całkiem nieźle radzą sobie już z nawigacją i słuchają w trakcie omawiania trasy wycieczki :-) 





W schronisku skusiliśmy się na żurek i ciasto drożdżowe, lecz nie mogliśmy tam rozsiadać się na zbyt długo - była już prawie 17-ta, a nam zostało do Szklarskiej Poręby prawie 6 km. Ruszyliśmy więc w dół za żółtym szlakiem, którym podobno w XX-leciu międzywojennym poprowadzony był do Szklarskiej Poręby tor saneczkowy! 




Szlak wyprowadził nas wprost na Muzeum Mineralogiczne, skąd do naszej willi był już rzut beretem. Z lasu wyszliśmy w momencie, gdy robiło się już ciemno i zanim dotarliśmy do willi zapadł zmrok. Byliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wspólną wędrówką. Pogoda też nam dopisała, a kłębiące się wokół chmury tylko dodawały atrakcyjności karkonoskim pejzażom. Trasa, którą przebyliśmy miała ponad 16 km i była absolutnie spektakularna widokowo. I szczerze mówiąc, już nie możemy się doczekać kolejnych karkonoskich wędrówek!

Garść informacji

Data: 26 września 2019 r.
Forma: turystyka piesza
Dystans: 17 km
Trasa: Szklarska Poręba (Ski Arena Szrenica) -> wyciąg na Szrenicę -> skała Końskie Łby -> Szrenica 1362 m n.p.m. (+ schronisko) -> Trzy Świnki -> Łabski Szczyt -> Śnieżne Kotły (nadajnik RTV, Wielki Kocioł) -> zejście zboczem Wielkiego Szyszaka do węzła z niebieskim szlakiem -> Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem -> Śnieżne Stawki -> schronisko Pod Łabskim Szczytem -> żółtym szlakiem do Szklarskiej Poręby (koło Muzeum Mineralogicznego)



Komentarze

  1. Fanie opisana trasa, zapraszam do na moją stronę: https://baronphotography.eu/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz