Chyba najbardziej znanym rezerwatem przyrody w okolicach Krosna jest rezerwat przyrody nieożywionej Prządki. Mimo, że jest to bardzo popularne miejsce krótkich wycieczek z Krosna - w ostatnich latach ani razu nie było nam tam po drodze i postanowiliśmy to w końcu zmienić. Skalne królestwo stało się celem naszej wycieczki w ostatni czwartek wakacji.
Na parkingu na zakręcie drogi wojewódzkiej 991, tuż przy wejściu do rezerwatu zameldowaliśmy się kilka minut po godzinie 9 i byliśmy jedynymi turystami. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przy tablicy z nazwą rezerwatu i z werwą ruszyliśmy po prowadzącej przez rezerwat ścieżce. Przywitało nas piaszczyste podejście, na którym niczym dywan ścielą się liczne korzenie drzew i już po kilku krokach zobaczyliśmy pierwsze skały. Niektóre ze skalnych szczelin wprost zapraszały do sprawdzenia czy się tam zmieścimy ;-)
Korzenie i skały stanowiły niebywałą atrakcję dla naszych małych piechurów, którzy z entuzjazmem maszerowali i próbowali wdrapać się tu i ówdzie. Nawet nasza mała Anielka dreptała samodzielnie i ku naszemu zaskoczeniu świetnie radziła sobie we wspinaczce.
Mama pokazała starszej trójce którędy można wyjść na jedną z większych skałek i wdrapali się tam wspólnie ku wielkiej radości dzieci. Warto było - z tego miejsca rozpościera się piękny widok na ruiny pobliskiego zamku Kamieniec. Zachowując maksymalną ostrożność do dzielnych wspinaczy dołączył też tata z Anielką w nosidle.
W rezerwacie było pusto, pięknie i cicho. Oprócz nas nie było tam żywej duszy, więc w spokoju mogliśmy podziwiać piaskowcowe wychodnie i wspinać się w co łatwiejsze miejsca. Niespiesznie obcowaliśmy z naturą i wyszukiwaliśmy ciekawe szczegóły - takie jak choćby różne formy erozji i wietrzenia oraz wielkie mrówki.
Udało się nam też znaleźć miejsce, z którego rozpościera się piękny widok na Kotlinę Krośnieńską i Beskid Niski. Mama i tata opowiadali, że pewnego kwietniowego dnia w czasach szkoły średniej wybrali się tu na jedyne w życiu wagary, a widoczność była tak fantastyczna, że z tego miejsca widać było ośnieżone szczyty bieszczadzkich połonin! Szkoda tylko, że jacyś wandale pobazgrali skały i oszpecili tą ciekawą panoramę nudnymi bohomazami...
Po przejściu głównej części rezerwatu leśną ścieżką ruszyliśmy dalej w las i po kilkuset metrach dotarliśmy do ostatnich skał - Zbója Madeja i Herszta. Po drodze przyuważyliśmy kilka muchomorów i pięknego prawdziwka.
Wracając do punktu wyjścia spotkaliśmy już licznych turystów, a nasz samochód nie był już osamotniony na parkingu. Byliśmy bardzo zadowoleni, że wybraliśmy się tu tak wcześnie i mieliśmy rezerwat niemalże "na wyłączność". Spacer wśród skalnych wychodni bardzo się nam spodobał i postanowiliśmy wracać tu częściej niż do tej pory. A na koniec tato opowiedział nam legendę, która tłumaczy powstanie skalnych ostańców i ich intrygujące nazwy.
Forma: turystyka piesza
Dystans: ok. 1 km
Trasa: parking przy wejściu do rezerwatu Prządki - rezerwat Prządki (skały Baba, Zbój Madej, Herszt, Prządka Matka)
Na parkingu na zakręcie drogi wojewódzkiej 991, tuż przy wejściu do rezerwatu zameldowaliśmy się kilka minut po godzinie 9 i byliśmy jedynymi turystami. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przy tablicy z nazwą rezerwatu i z werwą ruszyliśmy po prowadzącej przez rezerwat ścieżce. Przywitało nas piaszczyste podejście, na którym niczym dywan ścielą się liczne korzenie drzew i już po kilku krokach zobaczyliśmy pierwsze skały. Niektóre ze skalnych szczelin wprost zapraszały do sprawdzenia czy się tam zmieścimy ;-)
Korzenie i skały stanowiły niebywałą atrakcję dla naszych małych piechurów, którzy z entuzjazmem maszerowali i próbowali wdrapać się tu i ówdzie. Nawet nasza mała Anielka dreptała samodzielnie i ku naszemu zaskoczeniu świetnie radziła sobie we wspinaczce.
Mama pokazała starszej trójce którędy można wyjść na jedną z większych skałek i wdrapali się tam wspólnie ku wielkiej radości dzieci. Warto było - z tego miejsca rozpościera się piękny widok na ruiny pobliskiego zamku Kamieniec. Zachowując maksymalną ostrożność do dzielnych wspinaczy dołączył też tata z Anielką w nosidle.
Widzicie zamek Kamieniec w środku kadru? |
W rezerwacie było pusto, pięknie i cicho. Oprócz nas nie było tam żywej duszy, więc w spokoju mogliśmy podziwiać piaskowcowe wychodnie i wspinać się w co łatwiejsze miejsca. Niespiesznie obcowaliśmy z naturą i wyszukiwaliśmy ciekawe szczegóły - takie jak choćby różne formy erozji i wietrzenia oraz wielkie mrówki.
Udało się nam też znaleźć miejsce, z którego rozpościera się piękny widok na Kotlinę Krośnieńską i Beskid Niski. Mama i tata opowiadali, że pewnego kwietniowego dnia w czasach szkoły średniej wybrali się tu na jedyne w życiu wagary, a widoczność była tak fantastyczna, że z tego miejsca widać było ośnieżone szczyty bieszczadzkich połonin! Szkoda tylko, że jacyś wandale pobazgrali skały i oszpecili tą ciekawą panoramę nudnymi bohomazami...
Po przejściu głównej części rezerwatu leśną ścieżką ruszyliśmy dalej w las i po kilkuset metrach dotarliśmy do ostatnich skał - Zbója Madeja i Herszta. Po drodze przyuważyliśmy kilka muchomorów i pięknego prawdziwka.
Wracając do punktu wyjścia spotkaliśmy już licznych turystów, a nasz samochód nie był już osamotniony na parkingu. Byliśmy bardzo zadowoleni, że wybraliśmy się tu tak wcześnie i mieliśmy rezerwat niemalże "na wyłączność". Spacer wśród skalnych wychodni bardzo się nam spodobał i postanowiliśmy wracać tu częściej niż do tej pory. A na koniec tato opowiedział nam legendę, która tłumaczy powstanie skalnych ostańców i ich intrygujące nazwy.
Garść informacji
Data: 29 sierpnia 2019 r.Forma: turystyka piesza
Dystans: ok. 1 km
Trasa: parking przy wejściu do rezerwatu Prządki - rezerwat Prządki (skały Baba, Zbój Madej, Herszt, Prządka Matka)
Jeśli kiedyś będziecie w jakimś miejscu, np. nad jeziorem, to koniecznie powinniście spróbować pływania na desce SUP. Wiem, że jest to aktywność, którą pokochało naprawdę całkiem sporo osób i myślę, że to grono będzie się stale powiększało. Jeśli chcecie sprawdzić, jakie opcje na Was czekają, to zerknijcie sobie na stronę gosup.pl . Tam poznacie między innymi asortyment, który używany jest w pływaniu na desce SUP. Możecie też dodatkowo coś fajnego dla siebie dokupić na wyprawy.
OdpowiedzUsuń