Na naszych turystycznych szlakach są miejsca, w które szczególnie lubimy wracać. Jednym z takich miejsc jest już położony w Beskidzie Wyspowym Luboń Wielki. Przy czym słowo "wracać" odnosi się póki co do taty i Kacpra, którzy pierwszy raz byli tam na męskim wypadzie przed 3 laty. Tym razem wybraliśmy się na Luboń pełnym składem - w tym z Olą po raz pierwszy w całości o własnych nogach.
Wybierając się na wycieczkę postanowiliśmy przejść identyczną trasę jak kiedyś tata i Kacper - a więc 7-kilometrową pętlę z Rabki-Zaryte, do góry żółtym szlakiem przez złowieszczo brzmiącą Perć Borkowskiego, a następnie powrót niebieskim szlakiem. Z zapałem ruszyliśmy za żółtymi znakami, które szybko wyprowadziły nas na widokowe pola ponad zabudowaniami.
Szliśmy dziarsko pod górę, choć upał dawał się nam mocno we znaki. Całe szczęście szlak prowadził wgłąb lasu, więc schowaliśmy się przed palącym słońcem. Chyba nie mogliśmy się doczekać sławnej Perci Borkowskiego, bo ten pierwszy fragment wędrówki trochę się nam dłużył i z radością przyjmowaliśmy dodatkowe atrakcje, takie jak przejście po przewróconym drzewie przez błotnisty odcinek szlaku.
W pewnym momencie szlak zrobił się zdecydowanie bardziej kamienisty, a czerwone tablice poinformowały nas o wejściu na teren rezerwatu przyrody Luboń Wielki. Minęliśmy też niewielką kapliczkę poświęconą Żołnierzom AK, którzy w trakcie II wojny światowej chronili się w jaskiniach Lubonia Wielkiego. Stąd niedaleko już było do początku Perci Borkowskiego - sporych rozmiarów gołoborza, zdecydowanie największego w Beskidzie Wyspowym.
Krajobraz w tym miejscu jest zupełnie osobliwy jak dla Beskidów i raczej przywodzi na pamięć świętokrzyskie gołoborza czy kamieniste szlaki Tatr. Szlak turystyczny wytyczony jest przez sam środek gołoborza i wędrówka wymaga zachowania uwagi i ostrożności - niektóre z głazów są ruchome. Mieliśmy małe obawy jak poradzi sobie tu nasza najmłodsza piechurka Ola, ale obawy okazały się nieuzasadnione - nasza niespełna 4-latka dała sobie radę znakomicie.
Znad gołoborza rozpościera się piękny widok na Gorce i przy odrobinie szczęścia Tatry. Nam akurat w ten dzień szczęście nie dopisał - powietrze było zbyt rozgrzane i widoczność ograniczona. Odpoczęliśmy chwilę na wielkich głazach i ruszyliśmy dalej. Zejście z wychodni skalnych okazało się jeszcze ciekawsze i bardziej wymagające niż przejście gołoborza, ale "współpraca się opłaca" i wspólnymi siłami, pomagając sobie nawzajem daliśmy wszyscy radę.
Zanim dotarliśmy do schroniska musieliśmy pokonać jeszcze jedno ostrzejsze podejście, ale w końcu zobaczyliśmy charakterystyczny budynek, przypominający nieco domek Baby Jagi i stojący obok nadajnik RTV. Ciesząc się ze zdobycia szczytu urządziliśmy sobie piknik i odpoczywaliśmy delektując się pięknymi panorami Beskidu Wyspowego i Makowskiego. Tato uatrakcyjnił nam odpoczynek opowiadając ciekawą legendę o Rabce i Luboniu Wielkim. Dodatkową atrakcją byli paralotniarze, szybujący ponad Szczeblem i przełęczą Glisne.
Kasia, Krzysiek i bąbelki
Dnia pięknego, czerwcowego
Weszli nań przez Borkowskiego
Perć, co sławą złą owiana
Czemu? Pytam mistrza Jana:
“Z dziećmi nie idź, nie da rady”
Prawi mistrzu swe porady
A my na to, hola! Sprawdzam!
Przecież dzieci, chociaż mniejsze
Od dorosłych są sprawniejsze
Najpierw łąki, potem las
Dzisiaj dużo siły w nas
Nim poranne zeszły zorze
Doszliśmy nad gołoborze
Skalna ściana, rumowisko
Większego nie uświadczysz blisko
Przez sam środek żółty szlak
A dokoła pięknie tak
Wbrew obawom mistrza Jana
Że ta perć to nie dla dzieci
Frajda była niesłychana
Czysta radość, sami wiecie
Nawet Ola, wciąż trzylatka
Mówi: “Tato, toż to gratka!”
Może nie z masłem bułeczka
Ale super ta wycieczka!
Kacper z Antkiem zuch chłopaki
Nie szukały na gołoborzu draki
I z uwagą, krok po kroku
Idą po kamiennym stoku
Gdy na skał dotarliśmy czubek
Oczy wielkie, buzia w kubek
Bo ponad drzew koronami
Widok piękny - Gorce z Tatrami
Ze skał zejście i znów lasem
W górę, bo już blisko szczyt
A tam czeka na wędrowców
Górskie schronisko na czarciej stopce
W tym miejscu przerwę zróbmy dla legend
Posłuchajcie jak przeszłości ślady
W gór, rzek, miast nazwach
Zawarły nasze dziady
Był raz król stary, Sączem nazwany
Co nieopodal królestwo miał
Dobrym był władcą, mądrze panował
Córkę Rabkę pięknie wychował
Jest w legendzie Stary Sącz
Król co walczył oburącz
Piękna jego córka Rabka
Wciąż wcinała gruszki, jabłka
Sława pięknej tej królewny
Po krainach szła sąsiednich
I nie trwało to zbyt długo
Nim się w niej zakochał Luboń
Rabka miłość odwzajemnia
Nie ma co tu bardzo ściemniać
Lecz Sącz nie chce znać Lubonia
Wygnał z zamku wnet wałkonia
A gdy go najechał wróg
Do klasztoru na końcu dróg
Schował córkę swą przykładnie
Tu włos z głowy jej nie spadnie
Lecz nasz Luboń był wytrwały
I na klasztor ruszył śmiało
Rabkę porwał, ślub zrobili
W zgodzie i miłości żyli
Lecz gdy z wojny wrócił Tata
Z zięciem nie chciał się pobratać
I na armii wielkiej czele
Ruszył Luboniowi połamać piszczele
Zamek Lubonia wiele dni szturmował
Lecz mury solidne, nikt ich nie sforsował
Bezsilny był Sącz i klątwę rzucił w gniewie
Lubonia w górę zmienił, a zamek w kamienie
Zapłakała rzewnie Rabka, a z łez jej strumieni
Początek wzięła rzeka, co po dzień dziś płynie
Rabą nazwana, przepływa pod Luboniem
Gdy będziesz w tych stronach, wspomnij tę historię
Zejście z Lubonia niebieskim szlakiem było zdecydowanie mniej atrakcyjne - ani widokowe, ani skaliste. Serce zabiło nam mocniej jedynie, gdy Antek z Kacprem ruszyli nieco szybciej niż rodzice i dziewczyny i w pewnym momencie przeoczyli skręt szlaku! Całe szczęście tato wyczuł, że chłopaki mogli pobłądzić i udało się ich wkrótce znaleźć :-) Dobrze, że skończyło się jedynie na strachu, a młodzi wędrowcy dostali nauczkę, by nie oddalać się zbytnio od grupy, z którą się wędruje. Całą wycieczkę oceniamy jako bardzo udaną, pogoda dopisała, widoki też - a co więcej, nasza Ola po raz pierwszy przewędrowała całą wędrówkę o własnych nogach. Luboń Wielki jako pierwszy samodzielnie zdobyty szczyt brzmi dumnie, nieprawdaż?
Forma: turystyka piesza
Dystans: 7 km
Trasa: Rabka-Zaryte - szlak żółty - Perć Borkowskiego - Luboń Wielki 1022 m n.p.m. - szlak niebieski - Rabka-Zaryte
Wybierając się na wycieczkę postanowiliśmy przejść identyczną trasę jak kiedyś tata i Kacper - a więc 7-kilometrową pętlę z Rabki-Zaryte, do góry żółtym szlakiem przez złowieszczo brzmiącą Perć Borkowskiego, a następnie powrót niebieskim szlakiem. Z zapałem ruszyliśmy za żółtymi znakami, które szybko wyprowadziły nas na widokowe pola ponad zabudowaniami.
Szliśmy dziarsko pod górę, choć upał dawał się nam mocno we znaki. Całe szczęście szlak prowadził wgłąb lasu, więc schowaliśmy się przed palącym słońcem. Chyba nie mogliśmy się doczekać sławnej Perci Borkowskiego, bo ten pierwszy fragment wędrówki trochę się nam dłużył i z radością przyjmowaliśmy dodatkowe atrakcje, takie jak przejście po przewróconym drzewie przez błotnisty odcinek szlaku.
W pewnym momencie szlak zrobił się zdecydowanie bardziej kamienisty, a czerwone tablice poinformowały nas o wejściu na teren rezerwatu przyrody Luboń Wielki. Minęliśmy też niewielką kapliczkę poświęconą Żołnierzom AK, którzy w trakcie II wojny światowej chronili się w jaskiniach Lubonia Wielkiego. Stąd niedaleko już było do początku Perci Borkowskiego - sporych rozmiarów gołoborza, zdecydowanie największego w Beskidzie Wyspowym.
Krajobraz w tym miejscu jest zupełnie osobliwy jak dla Beskidów i raczej przywodzi na pamięć świętokrzyskie gołoborza czy kamieniste szlaki Tatr. Szlak turystyczny wytyczony jest przez sam środek gołoborza i wędrówka wymaga zachowania uwagi i ostrożności - niektóre z głazów są ruchome. Mieliśmy małe obawy jak poradzi sobie tu nasza najmłodsza piechurka Ola, ale obawy okazały się nieuzasadnione - nasza niespełna 4-latka dała sobie radę znakomicie.
Znad gołoborza rozpościera się piękny widok na Gorce i przy odrobinie szczęścia Tatry. Nam akurat w ten dzień szczęście nie dopisał - powietrze było zbyt rozgrzane i widoczność ograniczona. Odpoczęliśmy chwilę na wielkich głazach i ruszyliśmy dalej. Zejście z wychodni skalnych okazało się jeszcze ciekawsze i bardziej wymagające niż przejście gołoborza, ale "współpraca się opłaca" i wspólnymi siłami, pomagając sobie nawzajem daliśmy wszyscy radę.
Zanim dotarliśmy do schroniska musieliśmy pokonać jeszcze jedno ostrzejsze podejście, ale w końcu zobaczyliśmy charakterystyczny budynek, przypominający nieco domek Baby Jagi i stojący obok nadajnik RTV. Ciesząc się ze zdobycia szczytu urządziliśmy sobie piknik i odpoczywaliśmy delektując się pięknymi panorami Beskidu Wyspowego i Makowskiego. Tato uatrakcyjnił nam odpoczynek opowiadając ciekawą legendę o Rabce i Luboniu Wielkim. Dodatkową atrakcją byli paralotniarze, szybujący ponad Szczeblem i przełęczą Glisne.
Legenda o Luboniu Wielkim
Luboń Wielki, Luboń WielkiKasia, Krzysiek i bąbelki
Dnia pięknego, czerwcowego
Weszli nań przez Borkowskiego
Perć, co sławą złą owiana
Czemu? Pytam mistrza Jana:
“Z dziećmi nie idź, nie da rady”
Prawi mistrzu swe porady
A my na to, hola! Sprawdzam!
Przecież dzieci, chociaż mniejsze
Od dorosłych są sprawniejsze
Najpierw łąki, potem las
Dzisiaj dużo siły w nas
Nim poranne zeszły zorze
Doszliśmy nad gołoborze
Skalna ściana, rumowisko
Większego nie uświadczysz blisko
Przez sam środek żółty szlak
A dokoła pięknie tak
Wbrew obawom mistrza Jana
Że ta perć to nie dla dzieci
Frajda była niesłychana
Czysta radość, sami wiecie
Nawet Ola, wciąż trzylatka
Mówi: “Tato, toż to gratka!”
Może nie z masłem bułeczka
Ale super ta wycieczka!
Kacper z Antkiem zuch chłopaki
Nie szukały na gołoborzu draki
I z uwagą, krok po kroku
Idą po kamiennym stoku
Gdy na skał dotarliśmy czubek
Oczy wielkie, buzia w kubek
Bo ponad drzew koronami
Widok piękny - Gorce z Tatrami
Ze skał zejście i znów lasem
W górę, bo już blisko szczyt
A tam czeka na wędrowców
Górskie schronisko na czarciej stopce
W tym miejscu przerwę zróbmy dla legend
Posłuchajcie jak przeszłości ślady
W gór, rzek, miast nazwach
Zawarły nasze dziady
Był raz król stary, Sączem nazwany
Co nieopodal królestwo miał
Dobrym był władcą, mądrze panował
Córkę Rabkę pięknie wychował
Jest w legendzie Stary Sącz
Król co walczył oburącz
Piękna jego córka Rabka
Wciąż wcinała gruszki, jabłka
Sława pięknej tej królewny
Po krainach szła sąsiednich
I nie trwało to zbyt długo
Nim się w niej zakochał Luboń
Rabka miłość odwzajemnia
Nie ma co tu bardzo ściemniać
Lecz Sącz nie chce znać Lubonia
Wygnał z zamku wnet wałkonia
A gdy go najechał wróg
Do klasztoru na końcu dróg
Schował córkę swą przykładnie
Tu włos z głowy jej nie spadnie
Lecz nasz Luboń był wytrwały
I na klasztor ruszył śmiało
Rabkę porwał, ślub zrobili
W zgodzie i miłości żyli
Lecz gdy z wojny wrócił Tata
Z zięciem nie chciał się pobratać
I na armii wielkiej czele
Ruszył Luboniowi połamać piszczele
Zamek Lubonia wiele dni szturmował
Lecz mury solidne, nikt ich nie sforsował
Bezsilny był Sącz i klątwę rzucił w gniewie
Lubonia w górę zmienił, a zamek w kamienie
Zapłakała rzewnie Rabka, a z łez jej strumieni
Początek wzięła rzeka, co po dzień dziś płynie
Rabą nazwana, przepływa pod Luboniem
Gdy będziesz w tych stronach, wspomnij tę historię
Zejście z Lubonia niebieskim szlakiem było zdecydowanie mniej atrakcyjne - ani widokowe, ani skaliste. Serce zabiło nam mocniej jedynie, gdy Antek z Kacprem ruszyli nieco szybciej niż rodzice i dziewczyny i w pewnym momencie przeoczyli skręt szlaku! Całe szczęście tato wyczuł, że chłopaki mogli pobłądzić i udało się ich wkrótce znaleźć :-) Dobrze, że skończyło się jedynie na strachu, a młodzi wędrowcy dostali nauczkę, by nie oddalać się zbytnio od grupy, z którą się wędruje. Całą wycieczkę oceniamy jako bardzo udaną, pogoda dopisała, widoki też - a co więcej, nasza Ola po raz pierwszy przewędrowała całą wędrówkę o własnych nogach. Luboń Wielki jako pierwszy samodzielnie zdobyty szczyt brzmi dumnie, nieprawdaż?
Garść informacji
Data: 2 czerwca 2019 r.Forma: turystyka piesza
Dystans: 7 km
Trasa: Rabka-Zaryte - szlak żółty - Perć Borkowskiego - Luboń Wielki 1022 m n.p.m. - szlak niebieski - Rabka-Zaryte
Komentarze
Prześlij komentarz