Sierpień był dla nas niezwykle intensywnym miesiącem. Po tygodniu w Bieszczadach i górskim weekendzie na Hali Miziowej w Beskidzie Żywieckim ruszyliśmy na poznawanie kolejnego regionu Polski - województwa świętokrzyskiego. A nasze odkrywanie rozpoczęliśmy od dwóch hitów eksportowych - skansenu w Tokarni i ruin królewskiego zamku w Chęcinach.
Mimo, że z Krakowa do Tokarni jedzie się około 2 godziny, dotarliśmy tam dopiero koło 15 - nie mogliśmy się wykaraskać z domu :-) Nie chcąc tracić więcej czasu, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na zwiedzanie. Jako, że wcześniej tato ściągnął aplikację mobilną skansenu, planowaliśmy zwiedzać po trasie jednego z dostępnych questów. Niestety, z uwagi na małą ilość czasu do zamknięcia skansenu (skansen był zamykany o 17) i związany z tym pośpiech, w pewnym momencie idąc lasem z jednej części skansenu do drugiej przegapiliśmy istotny punkt questu i nie udało się nam go w całości przejść. Niemniej jednak, w trakcie zwiedzania zobaczyliśmy liczne zabytkowe domy i budynki gospodarcze. Urzekł nas piękny dworek szlachecki i drewniane wiatraki, a także osiemnastowieczny kościół z Rogowa. Bardzo żałujemy, że mieliśmy tak mało czasu na zwiedzanie, gdyż w skansenie spokojnie można spędzić pół dnia - półtorej godziny jest dalece niewystarczające.
Z Tokarni skierowaliśmy się do leżących nieopodal Chęcin, które słyną z majestatycznych ruin kazimierzowskiego zamku królewskiego. Wzniesiony na górującym nad okolicą zamek wyróżnia się charakterystycznymi, okrągłymi wieżami - mi osobiście bryła zamku kojarzy się z dalekomorskimi statkami parowymi (np. Titanic'iem :-)). Zaparkowaliśmy na obszernym, darmowym parkingu i szeroką kamienistą drogą ruszyliśmy do zamku. Bilety z Kartą Dużej Rodziny kosztują 8 zł, a dzieci do 5 roku zwiedzają za darmo, toteż wstęp na zamek nie szarpnął nas bardzo po kieszeni. W ramach zwiedzania wspięliśmy się na obie baszty, zwiedziliśmy też zamkowe lochy i skarbiec, a chłopaki i tato przymierzali elementy rycerskich zbroi. Kacper z Antkiem dali się też zamknąć w klatce tortur, a za dodatkową opłatą dzieci dosiadły sztucznego konia.
Największa niespodzianka czekała na nas jednak na szczycie wysokiej baszty - słyszeliśmy już wcześniej, że z tego miejsca przy wyjątkowo dobrej widoczności widać Tatry, ale nie sądziliśmy że stanie się to naszym udziałem. A tu jednak, na zabarwionym przez zachodzące słońce horyzoncie wyraźnie rysowały się ostre tatrzańskie szczyty. Bardzo żałowaliśmy, że jedynym fotograficznym sprzętem jaki dysponujemy jest aparat w smartfonie, ale cóż zrobić... Na uwiecznionych przez nas zdjęciach nie sposób dostrzec Tatr, ale zainteresowanym przytaczamy opisaną panoramę ze strony internetowej zamku .
Forma: turystyka samochodowa i piesza
Trasa: Kraków -> Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni -> Zamek Królewski w Chęcinach
Mimo, że z Krakowa do Tokarni jedzie się około 2 godziny, dotarliśmy tam dopiero koło 15 - nie mogliśmy się wykaraskać z domu :-) Nie chcąc tracić więcej czasu, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na zwiedzanie. Jako, że wcześniej tato ściągnął aplikację mobilną skansenu, planowaliśmy zwiedzać po trasie jednego z dostępnych questów. Niestety, z uwagi na małą ilość czasu do zamknięcia skansenu (skansen był zamykany o 17) i związany z tym pośpiech, w pewnym momencie idąc lasem z jednej części skansenu do drugiej przegapiliśmy istotny punkt questu i nie udało się nam go w całości przejść. Niemniej jednak, w trakcie zwiedzania zobaczyliśmy liczne zabytkowe domy i budynki gospodarcze. Urzekł nas piękny dworek szlachecki i drewniane wiatraki, a także osiemnastowieczny kościół z Rogowa. Bardzo żałujemy, że mieliśmy tak mało czasu na zwiedzanie, gdyż w skansenie spokojnie można spędzić pół dnia - półtorej godziny jest dalece niewystarczające.
Z Tokarni skierowaliśmy się do leżących nieopodal Chęcin, które słyną z majestatycznych ruin kazimierzowskiego zamku królewskiego. Wzniesiony na górującym nad okolicą zamek wyróżnia się charakterystycznymi, okrągłymi wieżami - mi osobiście bryła zamku kojarzy się z dalekomorskimi statkami parowymi (np. Titanic'iem :-)). Zaparkowaliśmy na obszernym, darmowym parkingu i szeroką kamienistą drogą ruszyliśmy do zamku. Bilety z Kartą Dużej Rodziny kosztują 8 zł, a dzieci do 5 roku zwiedzają za darmo, toteż wstęp na zamek nie szarpnął nas bardzo po kieszeni. W ramach zwiedzania wspięliśmy się na obie baszty, zwiedziliśmy też zamkowe lochy i skarbiec, a chłopaki i tato przymierzali elementy rycerskich zbroi. Kacper z Antkiem dali się też zamknąć w klatce tortur, a za dodatkową opłatą dzieci dosiadły sztucznego konia.
Największa niespodzianka czekała na nas jednak na szczycie wysokiej baszty - słyszeliśmy już wcześniej, że z tego miejsca przy wyjątkowo dobrej widoczności widać Tatry, ale nie sądziliśmy że stanie się to naszym udziałem. A tu jednak, na zabarwionym przez zachodzące słońce horyzoncie wyraźnie rysowały się ostre tatrzańskie szczyty. Bardzo żałowaliśmy, że jedynym fotograficznym sprzętem jaki dysponujemy jest aparat w smartfonie, ale cóż zrobić... Na uwiecznionych przez nas zdjęciach nie sposób dostrzec Tatr, ale zainteresowanym przytaczamy opisaną panoramę ze strony internetowej zamku .
Garść informacji
Data: 15 sierpnia 2018 r.Forma: turystyka samochodowa i piesza
Trasa: Kraków -> Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni -> Zamek Królewski w Chęcinach
Komentarze
Prześlij komentarz