Po bardzo pozytywnie zaliczonym turystycznym debiucie Anielki w dolinie Kobylańskiej i krakowskim ogrodzie botanicznym dość spontanicznie postanowiliśmy spędzić długi majowy weekend nad morzem. Rodzinne wakacje nad morzem - mogą stereotypowo kojarzyć się z bezkresnymi parawanami i całodziennym plażingiem, jednak nie w naszym przypadku :-) Nieprzypadkowo za naszą bazę obraliśmy Rowy...
Nie licząc krótkiego kryzysu w Toruniu, nasz nocny dojazd z Krakowa w okolice Ustki i Rowów przebiegł bardzo sprawnie. Starsze dzieci spały praktycznie całą drogę, Anielka budziła się od czasu do czasu na karmienie i tylko w Toruniu zdecydowanie zgłosiła potrzebę postoju i krótkiego spaceru. Tato Krzysiek skupiony na drodze wsłuchiwał się w płynące z samochodowego odtwarzacza piosenki Starego Dobrego Małżeństwa, a Mama Kasia od czasu do czasu sprawdzała czujność Taty i poiła go kawą. Za pierwszy cel obraliśmy sobie plażę w Ustce, na którą dojechaliśmy tuż po wschodzie słońca. Przywitaliśmy się z siedzącą na ławce przy plaży Ireną Kwiatkowską - a dokładnie jej charakterystycznym pomnikiem i spragnieni widoku morskich fal pognaliśmy na piaszczyste wybrzeże. Bryza od morza niosła miłe orzeźwienie i pozwalała się rozbudzić śpiochom i powstrzymać sen u kierowcy :-) Przespacerowaliśmy się plażą pod ustecką latarnię i deptakiem wróciliśmy do samochodu.
Poranek na plaży zwieńczyliśmy jeszcze kanapkami i niezbyt już ciepłą herbatą z termosu, po czym pojechaliśmy do mieszkającej w Ustce rodziny mamy. Po południu zaś dotarliśmy do Rowów i po szybkim rozpakowaniu manatków ruszyliśmy do tamtejszego portu rybackiego, który prezentował się całkiem ładnie w ostrych promieniach chylącego się ku zachodowi słońca. Dzieci miały też frajdę ze zbierania pierwszych muszelek i kolorowych kamyczków, a na koniec dnia towarzyszącej nam cioci Beacie udało się zrobić fantastyczne zdjęcie naszej gromadki.
Kolejnego dnia rano zarządziliśmy wędrówkę ścieżką przyrodniczą "Rowy", która prowadzi z centrum miejscowości na tereny Słowińskiego Parku Narodowego - najpierw sosnowym lasem wzdłuż jeziora Gardno, a następnie odbija przez częściowo porośnięte wydmy na morskie wybrzeże i plażą wraca do Rowów.
Ścieżka przyrodnicza okazała się fantastycznym sposobem na spędzenie przedpołudnia i zapoznanie się z przyrodą Słowińskiego Parku Narodowego. Po drodze mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się olbrzymim mrowiskom budowanym przez mrówki rudnice, przyglądać się dzięciołom, zobaczyć z bliska podmokłe łęgi, bagniska czy szuwary nad jeziorem Gardno.
Nie możemy też nie wspomnieć o samej rozkoszy spaceru po równym, sosnowym lesie i jego świeżym, żywicznym zapachu. Po drodze mijało nas wielu rowerzystów, gdyż szlaki rowerowe poprowadzone po prostych, leśnych drogach stanowią niezwykle kuszącą propozycję dla miłośników dwóch kółek. My też chętnie wybierzemy się tam za parę lat na rowery, na razie jest to raczej fizycznie niewykonalne :-)
Jedną z atrakcji ścieżki jest platforma widokowa na jezioro Gardno, z której widać też na horyzoncie najwyższe wzniesienie w okolicy - Rowokół. Niemal w tym samym miejscu co platforma z widokiem na jezioro jest też stanowisko z widokiem na wydmę szarą - czyli wydmę, na której utworzyła się cienka warstwa gleby i która porastana jest przez ubogą roślinność.
Około kilometra za platformą widokową ścieżka skręca w stronę morza. Skręcamy więc i my, a po kilometrowej wędrówce przez piękny las dochodzimy do pasa niskich nadmorskich wydm. Słychać już wyraźnie głośny szum morza, a niemalże biały piasek w połączeniu wygląda zachwycająco na tle błękitnego nieba. Nad morzem pustki, mimo pięknej pogody i rozpoczynającego się długiego weekendu turystów jest na tyle mało, że mamy wrażenie, że cała plaża jest tylko dla nas.
Powrót do Rowów to kolejne 3 km wędrówki wzdłuż plaży, w trakcie której zbieramy co ładniejsze kamyczki, uciekamy przed morskimi falami i siłujemy się z wózkiem, który mimo dużych kół co rusz grzęźnie w piasku. Dość zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi docieramy z powrotem do naszego lokum i z czystym sumieniem możemy każdemu polecić wędrówkę po ścieżce przyrodniczej "Rowy"!
Forma: turystyka piesza
Dystans: 7.5 km (ścieżka przyrodnicza Rowy)
Trasa:
dzień 1: Ustka (ławeczka Ireny Kwiatkowskiej), latarnia morska w Ustce, port rybacki w Rowach
dzień 2: Rowy -> Słowiński Park Narodowy (ścieżka przyrodnicza "Rowy"), jezioro Gardno1
Nie licząc krótkiego kryzysu w Toruniu, nasz nocny dojazd z Krakowa w okolice Ustki i Rowów przebiegł bardzo sprawnie. Starsze dzieci spały praktycznie całą drogę, Anielka budziła się od czasu do czasu na karmienie i tylko w Toruniu zdecydowanie zgłosiła potrzebę postoju i krótkiego spaceru. Tato Krzysiek skupiony na drodze wsłuchiwał się w płynące z samochodowego odtwarzacza piosenki Starego Dobrego Małżeństwa, a Mama Kasia od czasu do czasu sprawdzała czujność Taty i poiła go kawą. Za pierwszy cel obraliśmy sobie plażę w Ustce, na którą dojechaliśmy tuż po wschodzie słońca. Przywitaliśmy się z siedzącą na ławce przy plaży Ireną Kwiatkowską - a dokładnie jej charakterystycznym pomnikiem i spragnieni widoku morskich fal pognaliśmy na piaszczyste wybrzeże. Bryza od morza niosła miłe orzeźwienie i pozwalała się rozbudzić śpiochom i powstrzymać sen u kierowcy :-) Przespacerowaliśmy się plażą pod ustecką latarnię i deptakiem wróciliśmy do samochodu.
Ścieżka przyrodnicza okazała się fantastycznym sposobem na spędzenie przedpołudnia i zapoznanie się z przyrodą Słowińskiego Parku Narodowego. Po drodze mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się olbrzymim mrowiskom budowanym przez mrówki rudnice, przyglądać się dzięciołom, zobaczyć z bliska podmokłe łęgi, bagniska czy szuwary nad jeziorem Gardno.
Nie możemy też nie wspomnieć o samej rozkoszy spaceru po równym, sosnowym lesie i jego świeżym, żywicznym zapachu. Po drodze mijało nas wielu rowerzystów, gdyż szlaki rowerowe poprowadzone po prostych, leśnych drogach stanowią niezwykle kuszącą propozycję dla miłośników dwóch kółek. My też chętnie wybierzemy się tam za parę lat na rowery, na razie jest to raczej fizycznie niewykonalne :-)
Jedną z atrakcji ścieżki jest platforma widokowa na jezioro Gardno, z której widać też na horyzoncie najwyższe wzniesienie w okolicy - Rowokół. Niemal w tym samym miejscu co platforma z widokiem na jezioro jest też stanowisko z widokiem na wydmę szarą - czyli wydmę, na której utworzyła się cienka warstwa gleby i która porastana jest przez ubogą roślinność.
Około kilometra za platformą widokową ścieżka skręca w stronę morza. Skręcamy więc i my, a po kilometrowej wędrówce przez piękny las dochodzimy do pasa niskich nadmorskich wydm. Słychać już wyraźnie głośny szum morza, a niemalże biały piasek w połączeniu wygląda zachwycająco na tle błękitnego nieba. Nad morzem pustki, mimo pięknej pogody i rozpoczynającego się długiego weekendu turystów jest na tyle mało, że mamy wrażenie, że cała plaża jest tylko dla nas.
Powrót do Rowów to kolejne 3 km wędrówki wzdłuż plaży, w trakcie której zbieramy co ładniejsze kamyczki, uciekamy przed morskimi falami i siłujemy się z wózkiem, który mimo dużych kół co rusz grzęźnie w piasku. Dość zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi docieramy z powrotem do naszego lokum i z czystym sumieniem możemy każdemu polecić wędrówkę po ścieżce przyrodniczej "Rowy"!
Garść informacji
Data: 28-29 kwietnia 2018 r.Forma: turystyka piesza
Dystans: 7.5 km (ścieżka przyrodnicza Rowy)
Trasa:
dzień 1: Ustka (ławeczka Ireny Kwiatkowskiej), latarnia morska w Ustce, port rybacki w Rowach
dzień 2: Rowy -> Słowiński Park Narodowy (ścieżka przyrodnicza "Rowy"), jezioro Gardno1
wyjazd wakacyjny nad wodę powinien być dobrze przygotowany pod względem bezpieczeństwa. torba wodoodporna jest jednym z niezbędnych akcesoriów, które zapewnią nam spokojny i bezpieczny pobyt nad wodą. Jednak pamiętajmy także o innych kwestiach, takich jak odpowiednie wyposażenie i zachowanie ostrożności
OdpowiedzUsuń